Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/157

Ta strona została skorygowana.

Bawił mnie jednak widok tego łakomstwa, odkroiłem przeto kawał nogi pieczonego jagnięcia i, włożywszy w usta pierwszy kęs, przybrałem minę tak rozanieloną, że grubas nie mógł już dłużej wytrzymać. Odmówił wprawdzie, kiedy go koniuszy poprzednio do stołu zapraszał, znalazł jednak sposób naprawienia poprzedniego błędu. Zwrócił się mianowicie do mnie, mówiąc:
— Effendi, żołądek znów zaczyna mnie boleć. Znowu ta straszna próżnia.
— Więc musisz jeść.
— A zatem daruj, że się oddalę!
— Nie, na to on nie pozwoli, — wtrącił koniuszy. — Możesz jeść z nami.
— Jeśli tak, to przy was usiądę. Jadłem już w domu, więc teraz tylko trochę skosztuję.
Użył słowa arabskiego „dahk“, znaczącego tyle, co kosztować, próbować, przyznam jednak, że byłem ciekawy tego kosztowania. Przyniósłszy swoją poduszkę i usiadłszy przy nas, oderwał, nie używając noża, drugą nogę jagnięcia i chciał

153