Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/22

Ta strona została skorygowana.

przelotnie wyraz radości, udałem jednak, że tego nie dostrzegam. Osiągnąłem cel — wiedziałem mianowicie, czego mam się spodziewać. Zależało mu na tem, abym nie opuszczał statku; zamierzano więc plan, przeciwko mnie zwrócony, wykonać jeszcze dziś w nocy. Było mi to na rękę. Wolałem, żeby się sprawa już dziś zakończyła, niż żebym miał trwać dłużej w niepewności.
Majtkom pozwolono na to, czego mnie zabroniono; mogli wysiąść na ląd. Przypatrywałem się, jak opuszczali okręt; został tylko reis, mój „służący“ z nosem jak dynia, i sternik. Łatwo się domyślić, dlaczego pozwolono marynarzom opuścić statek. Chciano się pozbyć niepożądanych świadków.
Wkrótce wszedł służący do mnie do kajuty i zapytał, czy sobie czego nie życzę. Zażądałem wody i lampy, by mieć ciągle ogień do fajki. Przyniósł jedno i drugie i wtedy mimochodem zauważyłem, że czuję się niedobrze i że z tego powodu nie opuszczę kajuty. Wyjąłem przytem z kieszeni portfel i otworzyłem

167
18