powiedzieć raz tylko. Reis wkrótce nadejdzie.
— Gdzie on jest?
— Na brzegu. Udał się tam, chcąc przytwierdzić latarnię, aby muza’bir[1], który ma przyjść, nie potrzebował się błąkać.
Był to sternik i mój służący kajutowy. A zatem na lądzie wywieszono latarnię na znak dla kuglarza. Naco im ten człowiek potrzebny? Czy on tutejszy, czy też przybył z Kairu? Ciekawym wreszcie, czy sprowadzają go ze względu na mnie, czy też poto, aby zabawił załogę? Takim ludziom darowują zazwyczaj koszta podróży, jako zapłatę za popisy.
Ponieważ leżałem na podłodze, a obramowanie pokładu sięgało prawie do wysokości moich piersi, nie mogłem widzieć brzegu, ani latarni. Natomiast usłyszałem, jak rzekł służący, który stał prosto:
— Teraz się świeci. Wetknął żerdź w ziemię i przymocował do niej latarnię. Zaraz powróci.
- ↑ Kuglarz.