Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/40

Ta strona została skorygowana.

zupełnie i ciemne ciało wysmarował olejem. Ręce najsilniejszego i najzręczniejszego przeciwnika nie zdołałyby go uchwycić, bo musiałyby się z jego członków ześlizgnąć.
Teraz przysunął się do mnie, przyłożył mi ostrze do piersi, a równocześnie położył palce lewej ręki na miejscu, w którem domyślał się portfelu. Poczuł go, podniósł bluzę i wyciągał pożądany przedmiot z kieszeni mojej tak powoli, że zdawało mi się, iż zużyje na to kilka kwadransów. Wkońcu znalazł się w posiadaniu portfelu. Odjął mi nóż od piersi i obmacał obydwiema rękami swoją zdobycz. Było tam jeszcze dość papieru, więc jakby zadowolenie przemknęło mu po twarzy.
Następnie rozejrzał się po kajucie, ażeby może jeszcze co zabrać. Ponieważ jednak nie obeszłoby się przytem prawdopodobnie bez szelestu, zadowolił się dotychczasową zdobyczą. Odwrót odbył się tak samo powoli i ostrożnie, jak przyjście. Nawet kiedy się znajdował już za

36