Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/56

Ta strona została skorygowana.

je pięćdziesiąt piastrów, oddam ci zatem tylko resztę, to jest pięćdziesiąt.
— Za tę krótką przestrzeń pięćdziesiąt piastrów? Dobrze, dobrze, licz sobie, jak chcesz, nie mam nic przeciwko temu. Nie odejdę jednak stąd, dopóki policja tutejsza nie rozstrzygnie sprawy.
— To może trwać kilka tygodni!
— Ja wiem, ale mam czas.
— Ja także!
— A przytem wyjdzie może najaw, dlaczego nie jadę dalej. Ja będę czekał na wyrok na wolnej stopie, a wy będziecie w więzieniu rozmyślali nad tem, czy należy chrześcijanina uważać za giaura głupca.
Oddaliłem się od tej nieszczęsnej grupy i chodziłem po pokładzie od strony Giseh. Rzuciwszy okiem na brzeg, zauważyłem trzy postacie męskie, oświetlone płomieniami smolnemi. Muza’bira wśród nich nie było. Otaczała nas cisza wieczorna; ponieważ mówiliśmy głośno, krzykliwie nawet, można nas więc było z brzegu dosłyszeć. Miejsce, w którem staliśmy na kotwicy, wyglądało dość pusto.

52