Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/71

Ta strona została skorygowana.

ljon ludzi w obławach na niewolników. Takie liczby musisz w swojej książce uwzględnić.

— Podam je — na Allaha, podam! Nie zapomnij tych liczb. Podyktujesz mi je przy sposobności. Nie jest to gołosłowne zdanie, że handel niewolnikami trwa nadal. Mnóstwo okrętów płynie z niewolnikami wdół Nilu. Posiadamy policyjne okręty, przeznaczone do tropienia handlarzy, lecz kapitanowie są nieuczciwi. Te psy łączą się z łowcami niewolników. Potrzeba więc sprawiedliwego i uczciwego człowieka, któryby gorliwie nad tą sprawą czuwał. Ja nim jestem. Nazywam się Abd el Insaf, Sługa Sprawiedliwości, zrozumiałeś? Jestem zaś reisem effendiną, czyli kapitanem naszego pana. Choć odniedawna piastuję tę godność, już wszystkie łotry dobrze mnie znają, gdyż nie przepuszczę żadnemu, choćby mi ofiarował nie wiem ile pieniędzy. Okręt mój nazywa się Esz Szahin[1]. Pędzi szybko, jak sokół, i napada, jak sokół. Żadna dahabijeh, żaden sandał, żaden noker nie

  1. Sokół.
67