Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/77

Ta strona została skorygowana.

decznie uścisnąłem. Czyż powinienem był mu powiedzieć, że jako chrześcijanin nie mogę się z nim zgodzić? Nie zmieniałem się przez milczenie w muzułmanina, przeciwnie, pozwalając mu mówić, dałem mu sposobność mówienia tak, jakby mówił prawdziwy chrześcijanin. Wyrzekając się zachłanności Islamu, przestawał być mahometaninem. Uczynił przez to wielki krok ku Chrześcijaństwu, a niewczesną repliką mogłem go tylko skłonić do cofnięcia tego niezwykłego kroku. Wiedziałem zresztą, że misjonarzem jest nietylko ten, co naucza słowami, ale i ten, co czynami drugim przykład daje. Czyn działa często potężniej, aniżeli słowo; czasem i milczenie jest czynem, choćby tylko takim, który zapobiega zgorszeniu.
Opowiadałem dalej; kiedy dobiegłem do końca, wrócił „ulubieniec“ i „prawa ręka“. Usadowił dziesięciu uzbrojonych ludzi w rozmaitych miejscach pokładu; ukryli się za wyższym pokładem, ażeby ich z brzegu nie można było zobaczyć. Następnie „ulubieniec“ zbliżył się do nas i oznajmił:

73