Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/81

Ta strona została skorygowana.

nawet najpotężniejszy, nie zechce powaśnić się z tak wpływowem bractwem. Znajdę jednak środki i drogi, aby się domacać go moją „prawą ręką“. Teraz zejdziemy na pokład; przesłucham tych trzech drabów.
Zeszliśmy po wspomnianych wąskich schodach, przyczem „prawa ręka“ i „ulubieniec“ wyjął kurbacz z za pasa. Ten zacny sługa znał widocznie mocne i słabe strony swego energicznego pana, jako inkwizytora. Kiedyśmy się zbliżyli do masztu, pod którym siedzieli delikwenci, powstali wszyscy trzej ze swych miejsc. Postawa ich bynajmniej nie zdradzała pewności siebie, a twarze już teraz wyglądały nędznie. Emir, którego tak odtąd będę nazywał, ponieważ jego „ulubieniec“ dał mu przedtem ten tytuł, podniósł rękę, a na ten znak natychmiast zjawiło się owych dziesięciu ludzi i otoczyło nas dokoła. Sędzia śledczy zwrócił się natychmiast do służącego:
— Jak się nazywasz?
— Barik — odrzekł zapytany.

77