Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

silnie dwa razy po grzbiecie, że go już cała ochota do oporu odeszła.
— Tak! — zaaprobował emir, zadowolony z gorliwości podwładnego. — Czy ktoś niewolnikiem, sługą, dowódcą, muzułmaninem, czy poganinem, to wszystko jedno wobec Allaha, mnie i mego bata. Kto się sprzeciwia lub kłamie, musi dostać po grzbiecie! Od kiedy ten Barik z Minieh służy na twoim statku?
— Od dziś — odpowiedział reis z tłumioną złością.
— Kto go sprowadził?
— Mokkadem.
— Jakie obowiązki miał pełnić ten pachołek?
— Miał służyć temu obcemu effendiemu.
— Miał temu effendiemu pochlebiać, aby go przyjął na służbę, a potem miał go wydać mokkademowi, czyli śmierci?
— O tem nic nie wiem.
— Więc zapomniałeś? Otóż wyrządzimy ci przysługę i dopomożemy twej pamięci.

80