szą głośną rozmową. Gdyby nie to, nie byłby odkrył, że ten żaglowiec służy do przewozu niewolników.
— Prze... wo... zu... niewolników! — wyjąkał z przerażeniem. — Kto... kto... tak... twierdzi?
— Emir, a on jest znawcą.
— O nieszczęście, o zamęcie w mej głowie! Allah, Allah, Allah! Ciało moje chwieje się, kości dygocą, a dusza drży. Pochłania mnie morze strapienia, a wiry strachu pchają w otchłań rozpaczy. Jakaż dusza ulituje się nade mną, jaka ręka wyciągnie się, aby mnie ocalić?
— Nie krzycz tak, bo zwrócisz na nas uwagę. Czy przyznajesz, że ta dahabijeh służy do handlu niewolnikami?
— Effendi, ona ich tylko przewozi.
— Zbliżasz się już do sześćdziesiątki. Czy masz rodzinę?
— Mam w Gubatar syna oraz wnuków i wnuczęta; mieszka z nimi moja żona.
— To wpobliżu wolnych Beduinów Uled-Ali, których znam dobrze. Uciekaj do nich i siedź tam, dopóki ta sprawa nie
Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/89
Ta strona została skorygowana.
85