Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/99

Ta strona została skorygowana.

— Ależ opłata nie wynosiła pięciuset piastrów, lecz...
— Cicho! — przerwał mi znowu. — Wiem bardzo dobrze, co czynię. Biada temu, kto krzywdzi innych! Oto zasada, w myśl której zawsze postępuję.
Musiałem milczeć i przystać na jego sposób liczenia. Twierdzenie jego co do wartości talarów Marji Teresy było całkiem fałszywe, gdyż, przeciwnie, pieniądz ten ma w Sudanie wyższą wartość, aniżeli w Kairze. Powinienem był dostać właściwie znacznie mniej nawet w tym wypadku, gdyby Murad Nassyr zapłacił był za mnie pięćset piastrów. Kiedy pieniądze w sunąłem do kieszeni, złożył stary reis ręce jak do modlitwy, podniósł oczy wgórę i westchnął:
O Allah! Losy, które zsyłasz na swoich wiernych, są czasem ciężkie, bardzo ciężkie, ale ty mi je wynagrodzisz kiedyś wiecznemi rozkoszami raju.
— Harapami będą cię tam ćwiczyli, tylko że plagi będą nieco silniejsze, niż te, któreś dziś ode mnie otrzymał, — huknął emir na niego. — Będziesz cier-

95