Strona:Karol May - Sąd Boży.djvu/108

Ta strona została skorygowana.

wo zadany?
— Nie; jestem pewien, że wycisnęła je tradycja.
— W takim razie ludzie jego mieli takie same blizny.
— Nie wiem tego, niestety!
— Jakto? Musisz wiedzieć. Widziałeś ich wszakże; walczyłeś z nimi!
— Widziałem tylko przez chwilę, a podczas krótszej jeszcze walki, byliśmy otoczeni kłębami kurzu.
— Może twoi Haddedinowie ich widzieli?
— Zapytam o to.
— Jeśli pozwolisz, sam się do nich zwrócę!
Oddalił się: powróciwszy po chwili, rzekł:
— Wszyscy mieli te same blizny; była to więc oznaka plemienia. Dwie blizny, przecinające czoło równolegle z prawej strony na lewą, noszą niektóre szczepy Arabów Tamim.
— Gdzie koczują te szczepy?
— Na drodze karawanowej z Bassory do Mekki.
— Czy nie mógłbyś mi dokładniej określić miejsca ich pobytu?
— Musiałbym wprzódy wiedzieć, do jakiego szczepu Tamimów należeli ci łajdacy, którzy pohańbili moje uczciwe imię! Zapłacą mi krwawo! Przyłączę się do wojska, które wyślesz przeciw nim.
Mutessaryf, do którego były zwrócone te słowa, wzruszył ramionami i rzekł:
— Władza moja sięga tylko do El Hufeir, granicy Iraku; szczepy Tamimów mieszkają z drugiej strony. Tam już nie mogę rozkazywać! Tymczasem każę sprowadzić kupca, u którego spotkano fałszywego szeika.

108