Strona:Karol May - Sąd Boży.djvu/287

Ta strona została skorygowana.

cy głos. Weszliśmy w głąb lasu i znaleźli Slacka, który z pod drzewa usunął śnieg, leżąc na ziemi, jedną ręką grzebał, przyczem nucił jak dziecko:
— Piasek, nuggety — — piasek, nuggety — osiem pełnych torb — — osiem pełnych torb — — —!
Z trudem zdołano go odciągnąć. Pod mchem znaleźliśmy osiem nader ciężkich torb skórzanych. Godziło się to z notatkami Burningów — było to bowiem złoto, które przyprawiło ich o zgubę.
Slacka zaciągnięto zpowrotem do fortu. Włosy miał krwią zlepione. Skorośmy zbadali głowę, okazało się, że jego również ugodziła deska. Czy to go pozbawiło rozumu, czy może oszalał ze strachu, — niepodobna rozstrzygnąć.
A zatem Grinder ślepy, a Slack obłąkany! Tak, jak w swej niewierze i czelności żądali od Boga! Kto zaprzecza, że jest wieczna Sprawiedliwość, której nikt nie może ujść w tem życiu, czy dopiero w tamtem, ten niech się wystrzega doświadczyć jej istnienia na sobie! Boże wyroki są sprawiedliwe i nieodwołalne. Każda przewina pociąga za sobą karę, wcześniej czy później, tu albo tam, i żaden grzesznik nie uniknie bicza sprawiedliwości. — — —
Po burzy wypogodziło się bardzo szybko; wspaniała pogoda pozwoliła nam kontynuować podróż. Grinder i Slack, jako chorzy, zostali w forcie. Dalszy ich los zależał od tamtejszych oficerów, którzy odprowadzili nas dosyć daleko. Obaj Caddo dostali w podarun-

287