Strona:Karol May - Sąd Boży.djvu/38

Ta strona została skorygowana.

Ukazał się Winnetou. Twarz jego była równie nieruchoma jak poprzednio; ale znałem go zbyt dobrze, abym miał nie poznać, że przynosi radosną nowinę. Skoro zobaczył ryby, objaśnił nam sytuację na swój sposób: nie mówiąc ni słowa, poszukał trawy, zgarnął ją, wyciągnął punks i podpalił zielsko. Dick Hammerdull zrobił wesołą minę, trącił łokciem Pitta Holbersa i rzekł:
— Wszystko zdaje się być w porządku; możemy spokojnie smażyć nasze pijawki. Co o tem myślisz, Pitt Holbers, stary coonie?
— Jeśli myślisz, że cieszy mnie zgóry przysmak, to masz słuszność, stary Dicku.
Podzielono ryby na dwie porcje: jedna była przeznaczona do natychmiastowego spożycia, druga pozostawała na wieczerzę. Potem każdy dostał swoją część, nawet Fletcher. Winnetou widział, że stary przeklętnik jest spętany, ale nie pytał o powód.
Podobnie i ja nie pytałem go o wynik wywiadu, albowiem wiedziałem, że sam wszystko opowie, kiedy uzna to za stosowne. Natomiast dwaj pozostali towarzysze nie mogli usiedzieć cierpliwie. Dick Hammerdull, ledwo przełknął ostatni kęs, wytarł usta zatłuszczonym do połysku, rękawem i rzekł:

— Tak, teraz jesteśmy syci i możemy po-

38