Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

kasyn, przywódca Sioux-Ogallalla, do których on sam należał i od których uciekł.
Cóż miał uczynić? Wrócić czem prędzej do jeziora, aby sprowadzić Old Shatterhanda i towarzyszów? Bynajmniej. Niezwykle śmiała myśl strzeliła mu do głowy. Dosiadł konia i wjechał na podwórzec z najzwyklejszą miną na twarzy.
Właśnie miano pętać czterech białych. Wohkadeh w kilku krokach znalazł się przy nich.
Uff! — zawołał. — Od jak dawna Sioux-Ogallalla pętają swoich najlepszych przyjaciół? Ci biali są braćmi Wohkadeha!
Jego nagłe zjawienie się zdziwiło Indjan. Ciężki Mokasyn ściągnął groźnie brwi, ostrem spojrzeniem zmierzył młodzieńca od stóp do głów i odpowiedział:
— Od jak dawna są te białe psy braćmi Ogallalla?
— Od czasu, jak uratowali życie Wohkadehowi.
Wódz wświdrował wzrok w oczy Wohkadeha. Zapytał:
— Gdzie był dotychczas Wohkadeh? Czemu nie wrócił na czas, skoro go wysłano, aby szpiegował wrogów?
— Ponieważ schwytały go psy Szoszonów. Ci zaś czterej biali walczyli zań i uratowali Wohkadeha. Wskazali mu drogę, która szybko i łatwo

107