się bronił. A jeśli dowiodę, że Ciężki Mokasyn obraził mnie bez powodu, będzie musiał ze mną walczyć!
— Zdrajca nie występuje na zgromadzeniu z orężem w ręku. Wohkadeh złoży swoją broń. Skoro okaże się niewinny, otrzyma broń zpowrotem.
— Uff! Kto się ośmieli ją odebrać?
Młodzieniec wyzywająco powiódł oczami dokoła. Widział, że wiele twarzy spogląda nań z uznaniem. Atoli od większości bił chłód.
— Nikt ci nie odbierze — odparł wódz. — Sam złożysz. A jeśli nie, spotka cię kula.
— Ja mam dwie kule w strzelbie.
Mówiąc to, uderzył dłonią po kolbie.
— Wohkadeh, kiedy odszedł od nas, nie posiadał strzelby. Skąd wziął tę flintę? Podarowali mu biali, ci zaś darują tylko wówczas, kiedy mają z tego pożytek. Wohkadeh im świadczył przysługi, a nie oni jemu. Wohkadeh jest Mandana. Nie zrodziła go squaw Siouxów. Kto z pomiędzy odważnych wojowników pragnie wziąć Wohkadeha w obronę, zanim on sam odpowie?
Nikt się nie zgłosił. Ciężki Mokasyn spojrzał na Wohkadeha zwycięsko i rozkazał:
— A więc zsiadaj z konia i oddaj broń! Będziesz się bronił, poczem zapadnie wy-
Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.
110