— Nie.
Wohkadeh zachował spokój zewnętrzny, aczkolwiek pojął, że sprawa przegrana. Teraz huknął wódz:
— Wohkadeh jest psem, zdrajcą, cuchnącym wilkiem! Czy sądzi, że nie wiemy, iż schwytaliśmy Franka oraz syna niedźwiednika? Wohkadeh sprowadził białych, aby odbili jeńców. Podzieli zatem ich los! Zgromadzenie wojowników postanowi dzisiaj przy ognisku, jaką śmiercią Wohkadeh ma zginąć.
Odprowadzono Wohkadeha i przytroczono do konia, gdyż miano niebawem wyruszyć w drogę. To samo spotkało innych jeńców. Wohkadeha jednak trzymano w oddaleniu i postawiono przy nim dwóch strażników.
Żal było patrzeć, jak nieszczęśnie siedzieli na koniach Baumann i jego pięciu towarzyszów. Gdyby ich nie przywiązano nogami do wierzchowców, zwaliliby się z wyczerpania.
Davy szepnął do przyjaciela:
— Cierpliwości, stary! Musiałbym się wielce mylić, gdyby Old Shatterhand nie był wpobliżu. To, co dopiero przejrzeliśmy, mianowicie, że jesteśmy głupcami, on już wiedział dziś rano. W każdym razie przybędzie z oddziałem czerwonych. Postarałem się przeto, aby wpadli na nasz ślad.
— Jakim sposobem?
— Spójrz-no!... Wydarłem sobie kawał
Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.
121