Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

przez rzekę bez trudu. Następnie Winnetou skierował się ku Paszczy Piekła.
Wybuchy minęły. Jeźdźcy ostrożnie dojechali do brzegu wulkanu. Zajrzeli do głębi czterdziestometrowej, w której było cicho i spokojnie. Atoli rozrzucone dookoła kłaki szlamu świadczyły, iż przed niewielu minutami działał wulkan.
Teraz Winnetou wskazał na kotlinę i rzekł:
— Tam wznosi się grobowiec wodza Sioux-Ogallalla, którego pokonał Old Shatterhand. Moi bracia niechaj jadą za mną!
Kotlina miała kształt koła, o średnicy wynoszącej niespełna pół mili angielskiej. Ściany piętrzyły się tak strome, że niesposób było włazić. Pośród otworów, napełnionych gorącym szlamem, lub wrzątkiem, nie dojrzeli ani źdźbła trawy, ani gałązeczki.
Pośrodku kotliny wznosił się pagórek z kamieni, ze skrzepów siarki i skamieniałego szlamu, który tworzył twardą a suchą masę. Był wysoki na pięć, szeroki na cztery, a długi na siedem metrów. W wierzchołku tkwiły łuki i oszczepy. Pagórek zdobiły emblematy wojenne i żałobne, mocno już wystrzępione.
— Tutaj — rzekł Winnetou — spoczywa Zły Ogień, najsilniejszy wojownik Ogallalla, i dwaj wojownicy, których pokonała pięść Old Shatterhanda. Siedzą na swych rumakach, z bronią na

158