Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

— Już! — odpowiedział Długi Davy.
Wyciągnął ręce do wodza, aby go wysadzić z siodła, ale w tejże chwili wstrząsnął ziemią straszliwy huk. Konie cofnęły się w zamieszaniu. Davy z trudem utrzymywał się w siodle. Jemmy, który musiał się obronić dwom napastnikom, został strącony z konia, a to samo zdarzyło się Baumannowi.
Cała gromada zbliżyła się bowiem do Paszczy Piekła. Woda opadła i ze straszliwym grzmotem wzniósł się szlam do góry. Bryzgi brudnej gorącej cieczy tryskały na wszystkie strony.
Koń wodza ze strachu runął na kolana, lecz podniósł się i, zwracając na lewo, pomknął ku rzece, w chwili, kiedy Old Shatterhand podjechał do grupy, toczącej się po ziemi.
Zamierzał właściwie pomóc dzielnemu Frankowi, lecz musiał zrezygnować, gdyż obaj czerwoni zeskoczyli z koni i wpadli na Grubego Jemmy’ego. Długi Davy miał wiele biedy ze swym przerażonym wierzchowcem — nie mógł pomóc przyjacielowi. Old Shatterhand musiał zatem skoczyć ku grubasowi. Osadził rumaka, zeskoczył na ziemię i dwoma uderzeniami kolby ogłuszył obu Ogallalla. — —
Winnetou tymczasem obsadził przejście między Paszczą Piekła a rzeką. Chciał zagrodzić drogę Sioux-Ogallalla i zapędzić ich do kotliny.

168