— No, znam to już. Mnie się, niestety, nie udaje, aczkolwiek nieraz ćwiczyłem. Wracając do pańskiego przykładu, zaznaczę, że trzeba widzieć wywiadowców, zanim się w nich strzela.
— Naturalnie.
— W ciemnościach nocy, w gąszczu?
— Tak.
— Ale wszak nie wysuną się tak, aby ich dostrzeżono!
— Hm, może jednak ich widzę.
— Do piorunów! Słyszałem wprawdzie, że niektórzy westmani potrafią w ciemnościach dojrzeć oczy skradającego się wroga. Tak — — naprzykład nasz Gruby Jemmy twierdzi, że posiada ten dar, ale nie miał sposobności dowieść.
— Jeżeli tylko o to chodzi, to niebawem może się nadarzyć taka sposobność.
— Bardzo się cieszę. Uważałem to za rzecz niemożliwą.
Shatterhand znów obejrzał skraj lasu, skinął z zadowoleniem głową i odparł:
— Czy nie widział pan w nocy w morzu błyszczących ślepi tintorera, wilka morskiego?
— Nie.
— Te ślepia są widoczne dokładnie. Rozsiewają blask fosforyczny. Każde inne oko, także ludzkie, posiada taki blask, aczkolwiek nie w tym samym stopniu. Im bardziej jest wzrok natężony,
Strona:Karol May - Sępy skalne.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.
38