Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/172

Ta strona została skorygowana.

dwie prawdziwe litery, małe v i duże, łacińskie S. Niestety, nie wiem, co oznaczają.
— Ale ja wiem! — zawołała radośnie. — Niech pan pokaże. Ależ tak: v. S. von Stiller! Pierwsze litery naszego nazwiska. To znak życia od mego męża!
— Tak. Znak ten dowodzi również, że mąż pani zgadza się na treść listu. Zrozumiała ją pani dobrze? A może powtórzyć?
— Niech pan powtórzy!
— Chętnie! A więc mr. Stiller przebywał w towarzystwie czterech Pełzających Indian. Dla ułatwienia sprawy wódz oznaczył go jako węża, dodając jednak kapelusz. Pięć wężów uśmierciło sześciu indjan, należących do plemienia Kikatsów. Kikatsowie wzięli ich zato do niewoli. Z czteroma czerwonemi wężami nie zrobiono wielkich ceregieli — rozpięto ich na palu; inaczej postąpiono jednak z piątym wężem, czyli z mężem pani. Może nie brał w morderstwie tak czynnego udziału, jak Pełzający Indjanie, może, co bardzo prawdopodobne, góruje w wodzu ponad zemstą rozsądek, kiedy marzy o otrzymaniu broni dla wojowników. Mówiła wszak pani, że chodzą pogłoski o walkach w górach; jeżeli są prawdziwe, chęć zawładnięcia większą ilością broni staje się zupełnie zrozumiała. Wódz posyła więc listy do żony jeńca i mówi w nim; jeżeli w przeciągu czterech miesięcy, przyślesz mi 365 karabinów, oddam ci męża; jeżeli nie, zginie na palu tak samo, jak czterej jego towarzysze Szoszoni. Mr. Stiller widział ten list i podpisał go. Dowodzi to, że zgodził się, by go do pani wysłano.
— Przypuszcza pan, że zgadza się również na tę ilość karabinów?
— Tego nie twierdzę. Jeżeli jest westmanem i strzelcem, a takim mi go pani opisała, to stanowczo sprzeciwa się dostarczeniu broni.

164