ną ze szpalt — Był to wychodzący po dziś dzień „Goniec Zachodu“, jedyne po zachodniej stronie Missisipi wydawane pismo niemieckie. Na widocznem miejscu wydrukowane było tłustemi literami:
Niewinność została udowodniona. Sprawca, wykryty, przyznał się do wszystkiego. Można śmiało wracać. Jeżeli natychmiastowe przybycie niemożliwe, proszę podać dokładny adres.
Gdym list przeczytał, pani Stiller złożyła ręce i, płacząc z radości, rzekła:
— Nareszcie, nareszcie, Bóg się zlitował nad nami! Jakże mu jestem wdzięczna! Wolno nam wrócić do ojczyzny, znowu możemy nosić dawne uczciwe nazwisko! Odzyskamy wszystko, cośmy stracili. Płacz i ty mój synu! Inne to łzy, niż te, które przelewaliśmy dotychczas. Olbrzymi ciężar smutku spływa wraz z niemi z serca. Odzyskujemy swobodę ruchów. Dlaczego stary, dobry mój ojciec nie dożył tej chwili. Byłaby dla niego niewypowiedzianem szczęściem.
Syn usiadł w kącie i ukrył twarz w dłoniach. Walczył z łkaniem równie dzielnie, jak wtedy w Falkenau, gdy był młodym chłopcem. Radość matki i syna cieszyła mnie niewymownie, lecz doświadczenie życiowe mówiło, że należy być ostrożnym. Jeżeli ogłoszenie okaże się fikcją, ludzie ci odczują to jako cios podwójnie bolesny. Dlatego zapytałem:
— Czy można ufać temu wezwaniu? Może to jakaś pułapka?
— O nie! Sąsiad to wierny i szczery, jak złoto. Nie mieliśmy odwagi korespondować z nim, ale umówiliśmy się,