Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/25

Ta strona została skorygowana.

Balansowaliśmy między Austrją a Saksonią dla bardzo ważnej przyczyny: był nią kurs pieniądza. Mylnem jest zapatrywanie, że tytko prawdziwi, faktyczni miljonerzy zajmują się kursami; przeciwnie, im mniej człowiek posiada, tem ważniejszą staje się dlań sprawa kursu; obydwaj doświadczyliśmy tego na sobie. Nie znaczy to, aby kurs był rzeczą najważniejszą dla tego, kto nic nie posiada. Muszą się zejść dwaj dzielni finansiści posiadający pewne solidne fundusze w wysokości powiedzmy, trzech i pięciu talarów; muszą wybrać się w podróż, tak zwaną podróż kursową, która im może przynieść niespodziewane korzyści, o ile w dodatku należą do stanu studentów, noszących różnokolorowe czapki, i są sprytni. Dlaczego tak być musi, zaraz wytłumaczę.
Jakiż dziś jest kurs guldena austriackiego?
Taki a taki! Hm. Gdy zwykły śmiertelnik płaci talarami, i chce otrzymać resztę w guldenach, talary zawsze stoją nisko. Gdy płaci guldenami i chce reszty w groszach, nagle źle stoją guldeny! A gdy się chce przekonać, jak sprawy naprawdę wyglądają, nie może w żaden sposób dostać ceduły giełdowej. Gdy się jednak zjawia jakiś niezwykły śmiertelnik w postaci ucznia, nikt nie przypuszcza, aby uczeń ten miał pieniądze, mimo że w kieszeni jego leży kilka talarów. Komunikuje się mu zupełnie uczciwie kurs guldena, a gdy kurs jest nieznany, uczeń wyciąga sam korzystną dla siebie cedułę, na której, niestety, brak daty, je, pije, płaci i odchodzi zadowolony. Dokąd, oto tajemnica. Gdy gulden stoi nisko, wraca na saską stronę, i każe sobie dać za talara austriacką monetę; gdy kurs guldena jest wysoki, idzie na czeską i zmienia grajcary na grosze i fenigi. Jeżeli student jest wybitnym kapitalistą i może czekać, łatwo dojść może do zarobków, którychby mu pozazdrościł niejeden kapitalista. Z sumy czterech talarów zarobiłem wraz z Carpionem w przeciągu ośmiu dni na czeskiej

17