Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/342

Ta strona została skorygowana.

— Uczyniliśmy to, by Old Shatterhand i Winnetou mieli w razie podsłuchiwania was wrażenie, żeście naszymi wrogami, a więc ich przyjaciółmi. Obiecałeś oswobodzić nas natychmiast po schwytaniu tych dwuch. Może zaprzeczysz?
— Nie — uśmiechnął się Peteh.
— Więc dotrzymaj słowa!
— Milcz, psie; Peteh sławny wódz Krwawych Indjan,, zawsze dotrzymuje słowa,
— A jednak słowa dotrzymać nie chcesz!
— Kto to śmie twierdzić?
— Ja!
Na twarzy wodza pojawił się okrutny, krwiożerczy grymas. Uśmiechając się zgryźliwie, rzekł:
— Żadna blada twarz nie ma mózgu pod czaszką. Niechaj biały, który się zwie Corner, odpowiada, jak należy. Kiedy miałem was oswobodzić.
— Po schwytanu ich — odparł zapytany.
— Kogo chciałem schwytać?
— Winnetou, Old Shatterhanda i pozostałych dwóch.
— Czym ich schwytał?
— Tak.
— Winnetou również?
— Nie. Jego nie,
Uff! Zbierz więc myśli. Dopóki nie schwytam Apacza, nie możecie żądać, bym was oswobodził.
Zaskoczony logiką rozumowania Peteha, Corner zamilkł na chwilę, potem jednak wybuchnął jeszcze energiczniej i głośniej, niż przedtem.
— To wymówka, podstępna wymówka. Chodziło tylko o to, by zmylić czujność podkradających się Win-

334