Strona:Karol May - Sapho & Carpio (Boże Narodzenie).djvu/465

Ta strona została skorygowana.

Guy Finnela, którego przęz przypadek postrzeliłem. Obawa, że mnie zdradzicie, nie pozwoliła mi was opuścić. Zresztą, nie sądziłem wtedy, że macie tak nikczemne dusze. Dotarliśmy do miejsca, w którem stary, doświadczony gambusino Gaburos odkrył ten finding-hole. Powziąwzsy postanowienie, że opróżnimy go później, ruszyliśmy nad Stihi-Creek, gdzie spotkaliśmy Welleya i Wattera. Zwąchawszy, że mają złoto, puściliśmy się w ich ślady. Chcieliście ich obrabować, Gaburos był wam wraz ze mną przeszkodą. Z Gaburosem wszczęliście sprzeczkę i wpakowaliście mu kulkę w łeb. Mnie nie potrzebowalście mordować. Przecież mieliście moje pisemne oświadczenie, że jestem mordercą, oraz wystawiony przeze mnie weksel. Musiałem więc stosować się do waszej woli. Wypędziliście mnie poprostu. Oddaliwszy się, śledziłem was pokryjomu z myślą o ratowaniu Welleya. Niestety, nie mogłem przeszkodzić zasadzce, ale jakoś się wylizał. Gdy przybył na brzeg, ofiarowałem mu pomoc. Pałał żądzą zemsty. Ofiarowałem mu usługi, gdyż nie miałem żadnych wątpliwości, że jesteście podłymi ludźmi. Będąc pewny, że wkrótce tu wrócicie, uważałem, że niema sensu następować wam na pięty. Wdrapaliśmy się tutaj. Wczoraj ujrzeliśmy ślady; sądząc, że wyście je pozostawili, ruszyliśmy za wami. Po jakimś czasie spotkaliśmy mr. Stillera; udzielił nam kilku informacyj na podstawie rozmowy z Old Shatterhandem, który was ściga. Nie chcąc, byście nas po drodze zauważyli, zboczyliśmy od waszych śladów i przybyliśmy tu inną drogą, znaną mi z poprzedniej wyprawy. Obserwujemy i podsłuchujemy was od wczorajszego wieczora. Wiemy wszystko, znamy nawet przyczynę, dla

457