tu o przełożonych i podwładnych. Według wszelkiego prawdopodobieństwa jest to tajemny związek, czy korporacja, która się lęka dziennego światła.
Władza nad rzeką, nad którą się obecnie znajdowałem, należała kiedyś do Babilończyków i Asyryjczyków; kres ich panowaniu położyli Mederowie i Persowie. Gdyby z grobu wyszedł stary dzielny Hammurabi wraz Kyaxaresem, walecznym Tukulti-Adarem I i Achemenidą Cyrusem i prowadzili tajemną rozmowę, byłaby dla mnie z pewnością bardziej zrozumiała od tej, którą przed chwilą toczono w mojej obecności. Nie koniec jednak na tem — po dłuższej pauzie przywódca zaczął mówić dalej:
— O czem myślicie? Czy o tem, com powiedział?
— Tak — odrzekł Aftab. — Gotowi jesteśmy podtrzymywać cię, gdyż zerbahs[1] nie wygra bitwy bez sahibmenseba[2], którego musi słuchać. Niechaj więc ten, kto rozkazuje i do kogo należy nasze życie, nie będzie niewidzialnem stworze-