miętać, a ten Hadżi Halef Omar przebywał u mnie niezbyt długo. Nie wpadł mi zresztą do tego stopnia w oko, aby twarz i głos jego wryły mi się w pamięć.
— Nie wpadł ci w oko? Co słyszę! Pozwól, że nie będę krył się ze zdumieniem. Przecież oblicze niezrównanego szelka Haddedihnów cechuje tak niezbadana głębia wyrazu, że można nią obdzielić całą karawanę bohaterów. Wszyscy wojownicy wrogich plemion, wszystkie dzikie drapieżne zwierzęta gór znają rysy jego twarzy i uciekają, gdy go tylko ujrzą lub posłyszą. A ty, któremu przypadł wielki zaszczyt poznania go w tym domu i nasycenia się wspaniałością jego zalet, mogłeś o nim zapomnieć? Zdumiewa mnie to niezmiernie. Spójrz na sławnego emira Kara ben Nemzi effendi! On powie ci również, że nawet słabość twej pamięci...
Gdy mały samochwał wymienił nieopatrznie me imię, gospodarz zdumiał się i przerwał:
— Powiedziałeś: emir Kara ben Nemzi effendi. Czy dobrze zrozumiałem?
Strona:Karol May - Sillan II.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.
30