Strona:Karol May - Sillan II.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

kanów do mahometańskich dzielnic, poleciwszy im nieść w ręku płonące pochodnie, sam zaś stanął przed napastnikami w hełmie i pancerzu i zawołał groźnie: — „Nikczemnicy, sądzicie, że krwią i morderstwem można czcić proroka? Jeżeli nie zawrócicie, każę ściąć paszę i jego oficerów, a do domów waszych powrzucam płonące pochodnie!” — Pomogło to, ale nie na długo; tymczasem jednak rozeszła się wieść, że sprzymierzeniec Abd el Kadera, Hauran-szeik, do którego Lew Algeru zwrócił się o pomoc, zbliża się na odsiecz na czele licznego zastępu wojowników. W rezultacie napastnicy odstąpili od zamiaru zdobycia prywatnego mieszkania; skierowali się jednak pod zamek, w którym znaleźli schronienie uratowani przez Abd el Kadera chrześcijanie. Zamek, położony w północno-zachodnim zakątku starego miasta, otoczony jest głębokiemi rowami. Mury budowli są niezwykle mocne i grube. Chrześcijanie czuli się więc w nim chwilowo bezpieczni, ale musieli spędzić szereg straszliwych dni w głodzie, pragnieniu, lęku i gorącz-

89