Strona:Karol May - Sillan II.djvu/97

Ta strona została uwierzytelniona.

przyznać, że sam przyczyniłem się do tego wyroku. Zamiast bronić się spokojnie, do tego stopnia obraziłem sędziów, którzy wogóle byli mi nieprzychylni, że nie mogło być mowy o łagodnym wyroku. Tego samego dnia wieczorem odprowadzono mnie z innymi skazańcami na miejsce kaźni. Egzekucję mieli wykonać żołnierze mojej własnej kompanji; wśród nich Kepek. Przystąpił do mnie i, nakładając mi chustkę na oczy, szepnął: — „Gdy damy salwę, padnij i nie ruszaj się z miejsca. Umówiliśmy się, że żaden z nas nie będzie celował. Asker hekimi[1] zgodził się na to również.“ — Muszę przyznać, że wszyscy moi podwładni odnosili się do mnie bardzo przychylnie, ponieważ w ramach przepisów służbowych byłem dla nich zawsze bardzo pobłażliwy. Lekarz był z pochodzenia Grekiem; pozostawałem z nim w bliskich stosunkach. Gdy się rozległa salwa, padłem na ziemię i nie ruszałem się z miejsca. Rozległo się jeszcze kilka salw i po chwili zauważyłem, że lekarz sprawdza, czy skazańcy

  1. Lekarz wojskowy.
95