Strona:Karol May - Sillan III.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

— Do mnie? Nie mogę w to wierzyć, bo gdyby tak doprawdy było, musiałbym cię kazać obić, gdyż nie okazujesz mi szacunku i poważania, którego mam się prawo domagać. Musiałem was zabrał ze sobą, ażeby stwierdzić tożsamość ludzi, których schwytaliśmy. Wolno ci mówić ale w sposób uprzejmy, i wtedy tylko, kiedy cię pytają. Zapamiętaj to sobie! Nie należysz do nas, bo nie jesteś żołnierzem; ja zaś jestem oficerem Jego Wszechmożnej Wysokości, Władcy wszystkich i wiernych, któremu oby Allah darował tysiąckrotne życie, i, jeżeli masz mi coś do zakomunikowania, musi to być uczynione w formie poddańczej prośby.
Wtem Beduin przerwał:
— Jeżeli mój przyjaciel musi milczeć, to ja będę tem głośniej mówić. Jestem wolny Arab i nie usłucham żadnego żołnierza. Żądam przesłuchania mordercy towarzysza, który, spadając z konia, złamał sobie kark.
— Kim-że ty jesteś? — zapytał kol agasi wzgardliwym tonem. — Muszę ci jedno powiedzieć: podaliście się za Solaib-

127