Strona:Karol May - Sillan III.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

duch! Wzdłuż brzegów wspomnianego kanału myszkują Beduini z potężnego szczepu Elbu-Thefir, czatujący na okręty, by zagrodzić im drogę. Każdy z okrętów musi złożyć okup w wysokości tysiąca złotych lub więcej. W przeciwnym razie zostanie splondrowany, a załoga jego wycięta w pień.
Myliłby się jednak, ktoby sądził, że z przybyciem do świętych miast kończą się wszystkie przeciwności pielgrzyma! Wówczas rozpoczynają się bowiem dopiero pertraktacje, równie uciążliwe, jak długotrwałe, z kapłanami meczetu, stawiającymi jak najbardziej wygórowane żądania. Serca ich i języki nie znają ustępliwości. Im bogatszym był nieboszczyk, im bliżej świątyni chce być pochowany, tem większej żądają sumy. W rezultacie pielgrzymi muszą przystać na każdą opłatę, byle tylko wreszcie uwolnić się od trupa. To też biednym pielgrzymom nie przychodzi bynajmniej z łatwością znalezienie wiecznego spoczynku w świętej ziemi. Wyłudzą tam od nich wszystko, co posiadali.

17