nie odebrane Peder-i-Baharatowi i jego towarzyszom, wsunąłem sobie na palec złoty, jemu dałem jeden z dwóch srebrnych, i szepnąłem:
— Wsuń szybko i niepostrzeżenie ten pierścień na palec! Ci ludzie są sillanami. Ciekawym, jak zareagują na widok naszych pierścieni.
— Maszallah, dobra myśl! — zaśmiał się cicho Halef, przyczem oczy jego zabłysły wesoło. — Być może, wyniknie z tego spotkania przygoda, o której potem będzie co opowiadać. Jeśli się mnie zapytają, odrzeknę im, że...
— Nie odrzekniesz im nic — przerwałem. — Będę ciebie wyręczał. Nie można przewidzieć, czego się dowiemy i co zajdzie, więc musimy być ostrożni.
— Ależ, sihdi, ja przecież będę musiał również coś powiedzieć!
— Będziesz mi przytakiwał we wszystkiem, co powiem, lub uczynię; tyle wymagam od ciebie, nic nadto. Uważaj tylko, i nie zachowuj się niezręcznie.
— Ja — niezręcznie? — zapytał to-
Strona:Karol May - Sillan III.djvu/40
Ta strona została skorygowana.
38