Dziesięciotysięczną ludność stanowią Persowie-szyici i Arabowie, ludzie tak fanatyczni, iż musiałem się strzec, aby nie zdradzić się przed gospodarzem, że jestem chrześcijaninem. Nie tolerowałby mnie u siebie dłużej ani chwili i wszystko, czego dotknąłem, uważałby za nieczyste; a koszta oczyszczenia musiałbym pokryć z własnej kieszeni. Skoro wspomniałem już o czystości i oczyszczaniu, muszę dodać, że sami mieszkańcy Hilleh nie mają najmniejszego tytułu do szczycenia się schludnością, jak zdołałem zauważyć; miasto ich sprawia raczej wrażenie jednego wielkiego śmietnika przeróżnych wschodnich odpadków.
Koguta naszego mogliśmy spożyć z apetytem, ponieważ upiekł go sam Halef; gdy jednak zamówiliśmy po nim kwaśne mleko, z którego właśnie Hilleh słynie w okolicy, musieliśmy odgarnąć całą wierzchnią warstwę pokrytą pokładem brudu. Gospodarz, który to widział i wziął nam za złe, zmarszczył czoło i zapytał nas o powód. Hybki w takich razach w języku, Halef odparł:
Strona:Karol May - Sillan III.djvu/73
Ta strona została skorygowana.
71