— Woe to me! Help, help, help! Chcieć zabić masser Bob! Chcieć połknąć masser Bob! Help, help, help!
Trzej siedzący nad ogniskiem zerwali się na równe nogi.
— Co takiego? — zapytał Davy.
— A giant, olbrzym, mara, upiór chcieć zadusić masser Bob!
— Bzdury! Gdzież to?
— Tam u skały.
— Nie wystawiaj się na kpinki, czarny! Niema upiorów.
— Masser Bob widzieć.
— Była to chyba skała, dziwnie sformowana.
— Nie, to nie być skała!
— Albo drzewo.
— To nie być drzewo. To być żywe!
— Zdawało ci się tylko.
— Masser Bob nie zdawać się. Upiór być wielki, tak wielki! — mówiąc to, podniósł ręce. — Mieć oczy jak ogień, otwierać usta jak paszcza i tak dmuchać na masser Bob, że masser Bob upaść. Masser Bob widzieć duża broda, taka duża, taka duża!
Zapewne widział mimo ciemności długą grzywę ogiera i uważał ją za brodę olbrzyma.
— Postradałeś zmysły! — twierdził Davy.
— O, masser Bob być przy zmysłach,
Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.1.djvu/115
Ta strona została skorygowana.
114