Będąc zawsze nader przystępnym człowiekiem, przysiadłem się do maluczkich, których bardzo tem uszczęśliwiłem. Przy historji świata napomknęli o starym papie Wranglu i o tem, że zwykł używać czasownika „nasamprzód“ ni w pięć ni w dziewięć. Przy tej okazji obaj hultaje zaczęli się ze mną sprzeczać co do prawdziwej wymowy tego słowa. Każdy miał inne zapatrywania. Gadałem, że mówi się najsamprzód, służący, że najprzód, stróż nocny zaś, że na wyprzodki. Wpadałem w gniew coraz zawziętszy, ale jako wykształcony urzędnik i objektywny obywatel państwa uważałem, że muszę zapanować nad swojem samoprzezwyciężeniem, i zwróciłem się do swego przyjaciela, nauczyciela. Naturalnie, że ja miałem rację, ale on musiał być w złym nastroju, albo chciał okazać swoją edukację, dość, że krótko i węzłowato powiedział, że żaden z nas nie ma racji. Twierdził, że mówi się nasamprzód. Nie chcę nikomu kaleczyć jego dialektu, ale znaj mores dla mego, zwłaszcza że jest słuszny! Ale tego nie rozumiał stróż nocny. Twierdził, że nie mówię dobrze, — wobec czego postąpiłem tak, jakby postąpił na mojem miejscu każdy rzetelny koneser języka. Rzuciłem mu w głowę, mociumdzieju, swoją obrażoną godność, a wraz z nią kufel piwa. Teraz znowu rozegrały się różne sceny bez kulisów i skończyło się na tem, że zostałem postawiony w stan oskarżenia z powodu zakłócenia publicznego niepokoju i
Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.1.djvu/52
Ta strona została skorygowana.
51