Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.1.djvu/64

Ta strona została skorygowana.

Siadajże pan zpowrotem i zachowaj spokój, jak przystoi!
— Słusznie — potwierdził mały Sas. — Wzburzenie w żadnym razie nie prowadzi do celu. Musimy działać z namysłem.
Skoro ci trzej usiedli, Indjanin podjął:
— Wohkadeh został wychowany przez Siouxów-Ponca, którzy są przyjaciółmi białych. Później zmuszono go, aby został Ogallalla, ale czekał tylko na sposobność, aby opuścić to plemię. Teraz musiał wraz z wojownikami ruszyć ku Yellowstone. Był obecny przy tem, jak w nocy napadnięto na pogromcę niedźwiedzi i jego towarzyszy. Ogallalla musieli zachować wszelką ostrożność, gdyż tam w górach mieszkają ich zajadli wrogowie, Szoszoni. Wysłano Wohkadeha na przeszpiegi do wigwamów Szoszonów, lecz on pojechał co koń wyskoczy na Wschód do siedziby pogromcy niedźwiedzi, aby zawiadomić o wypadku syna jego i przyjaciela.
— Dzielny postępek, nigdy ci tego nie zapomnę! — zawołał Marcin. — Ale czy mój ojciec wie o tem?
— Wohkadeh powiedział mu to i kazał sobie opisać drogę. Mówił z pogromcą niedźwiedzi pokryjomu tak, że żaden Ogallalla nie mógł tego zauważyć.
— Ale domyślą się, skoro do nich nie wrócisz.

63