Mężny Bawół wraził w białego nieprzytomne spojrzenie, poczem szybkim ruchem wyrwał nóż z za pasa Marcina i zerwał się na nogi. Jego oczy płonęły dzikiem szyderstwem.
— Mamy być wolni? — krzyknął. — Wolni? Mamy się przyglądać, jak stare squaw będą nas wytykać palcami i opowiadać, jak nas schwytały psy bezimienne?! Mamyż we Wiecznych Ostępach leżeć na ziemi i gryźć myszy, podczas gdy nasi czerwoni bracia będą się rozkoszować pieczeniami nigdy nie wymierających niedźwiedzi i bawołów? Splamione są nasze imiona. Nie krew wroga, lecz własna krew może zmyć hańbę! Oihtka-petay umrze, a przedtem wyśle duszę swego syna.
Wzniósł nóż i skoczył ku synowi, aby zatopić ostrze w jego sercu, a potem w swojem. Moh-aw nie drgnął. Oczekiwał ze spokojem ciosu ojca.
— Oihtka-petay! — rozległo się za wodzem.
Niepodobna było się oprzeć temu władczemu głosowi. Mężny Bawół z ręką, wzniesioną do uderzenia, szybko się odwrócił. Przed nim stał wódz Apaczów. Ręka Szoszona opadła.
— Winnetou! — zawołał.
— Czy wódz Szoszonów uważa wodza Apaczów za kujota? — zapytał Winnetou.
Kujot to pies prerji, lub mały wilk Zachodu, — zwierzę bardzo gnuśne i nieraz par-
Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.2.djvu/17
Ta strona została skorygowana.
13