Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.2.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

Poza tem jednak były tu i inne jeszcze ślady, które świadczyły, że mieszkaniec jaskini wyprawia się na wycieczki we wszystkich kierunkach.
Murzyn przykucnął i zamierzał wpełznąć do jaskini. Marcin natychmiast zrozumiał, że jego obawy nie były płonne. Z nieco wyraźniejszych śladów poznał przeciwnika.
— Na miłość Boską! — krzyknął. — Cofnij się, cofnij! To jaskinia niedźwiedzia!
Mówiąc to, schwycił Boba za nogi, aby go odciągnąć. Murzyn zapewne nie zrozumiał, gdyż odpowiedział:
— Poco mnie trzymać? Masser Bob być odważny, zwyciężyć całe gniazdo, pełne opossum.
— Nie opossum, ale niedźwiedź, niedźwiedź!
Ciągnął go co mocy. Naraz rozległ się głęboki, gniewny pomruk i jednocześnie prawie okrzyk przerażonego Boba.
— Jezus! Bydlę, bestja! O masser Bob, o masser Bob!
Z błyskawiczną szybkością wydostał się z krzewiny i skoczył na równe nogi. Mimo czarnego koloru skóry, widać było, że krew zbiegła mu z twarzy.
— Czy jest jeszcze w jaskini? — zapytał chłopiec.

Bob machał rękoma i poruszał wargami, ale

39