wszystkie kości w porządku, i zawołał radośnie:
— Martwy, martwy być niedźwiedź! Oh, oh, oh! Masser Bob i massa Marcin zastrzelić bestję! Masser Bob zrobić polowanie na niedźwiedzie! O, co za odważny, co za sławny westman być masser Bob! Wszyscy ludzie mówić, co za odwagę mieć zuchwały i nieustraszony masser Bob!
— Tak, — roześmiał się Marcin — to zuchwalstwo upaść jak pieczone gołąbki wprost do gąbki okrutnego niedźwiedzia.
Murzyn spojrzał niby ze zdumieniem.
— Upaść? — zapytał. — Nie upaść! Masser Bob skoczyć na niedźwiedzia. Masser Bob chcieć grizzly wziąć za sierść i zakatrupić.
— Ale się nie podnosiłeś.
— Masser Bob siedzieć spokojnie, bo chcieć pokazać, że się nie bać niedźwiedzia. Oho! Co to być niedźwiedź wobec masser Bob! Bob być bohater, brać niedźwiedzia za uszy i dać mu tyle razy po mordzie, ile niedźwiedź wcale nie umieć zliczyć!
Nachylił się. Lewą ręką ujął za ucho powalonego zwierza, ale czynił to dosyć ostrożnie i powoli, aby się przekonać, czy niedźwiedź istotnie nie żyje. Potem dopiero zaczął walić prawą pięścią.
W tej chwili rozległy się głosy i śpieszne kroki.
Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.2.djvu/47
Ta strona została skorygowana.
43