Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.2.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

Bob był uszczęśliwiony. Ręka wprawdzie krwawiła, ale nie zważał na to.
— Tak — krzyczał. — Teraz masser Bob pokazać, jaki on odważny! Czy wierzyć teraz wszyscy biali i czerwoni massers, że czarny murzyn się nie bać?
Mówiąc to, podchodził do towarzystwa. Atoli Old Shatterhand przyłożył strzelbę i skierował lufę w murzyna, wołając:
— Stój, bo cię zastrzelę!
— O, Boże Wielki! Dlaczego zastrzelić biedny, dobry murzyn?
— Ponieważ nas zarazisz, skoro dotkniesz. Umykaj do wody, jak najdalej stąd, i zrzuć z siebie odzież!
— Zrzucić odzież? Masser Bob mieć się pozbawić piękny szlafrok i spodnie i kamizelka?!
— Wszystko, wszystko zrzuć! Później wrócisz i usiądziesz po gardło w wodzie. A więc szybko! Im dłużej zwlekasz, tem dłużej będziesz cuchnął!
— Co za nieszczęście! Mój piękny strój! Masser Bob go wyprać, a potem nie cuchnąć.
— Nie, masser Bob usłucha, bo go zastrzelę! A więc — raz — dwa — i — trzzz — — —! — krzyknął Shatterhand, zbliżając się ze wzniesioną bronią do murzyna.
— Nie, nie! Nie strzelić! Masser Bob uciekać daleko, bardzo prędko — — prędko!

75