tem bardziej widoczne jest oko. Gdyby, naprzykład, tu w zagajniku znadował się wywiadowca, któryby nas podpatrywał, ja i Winnetou zauważylibyśmy jego oczy.
— To byłoby nadzwyczajne! — przyznał Davy. — Co powiesz o tem, mój stary Jemmy?
— Mniemam, że bynajmniej nie jestem ślepy, — odparł Grubas. — Na szczęście nie grozi nam taka wizyta. Żałosna to sytuacja, jeśli trzeba koniecznie użyć strzału biodrowego. Prawda, sir?
— Tak — potwierdził Old Shatterhand. — Spójrz tam, master Frank! A więc przyjmijmy, że tam znajduje się wrogi wywiadowca, którego oczy błyszczą wśród listowia. Muszę go zabić, inaczej sam zginę. Ale jeśli przyłożę broń do policzka, wróg zobaczy, że zamierzam strzelać, i natychmiast się wycofa. Być może, skierował do mnie lufę i wypali prędzej, niż ja. Muszę temu zapobiec, stosując strzał biodrowy. Siedzę przytem spokojnie i beztrosko, jak teraz. Chwytam za strzelbę i podnoszę nieco, jakgdybym chciał badać lub bawić się nią. Opuszczam — tak jak to teraz czynię — głowę, jakgdybym spoglądał nadół, ale wpijam oczy, pogrążone w cieniu kapelusza, w cel, tak jak to właśnie czynimy, ja i Winnetou. Prawą ręką przyciska się mocno kolbę do bioder, a lufę do kolan, sięga się lewą ręką na prawo i kładzie na zamku
Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.2.djvu/87
Ta strona została skorygowana.
83