święte miejsca szyitów. Przy południowej ścianie urządzono z drzewa i roślin coś w rodzaju ołtarza; po bokach widniały świece, przyniesione przez obecnych. Przed tym ołtarzem, na którym leżała kwadratowa deseczka, z wyrytem arabskiemi literami imieniem Fatymy, klęczał Szir Saffi.
Każdy szyita trzymał różaniec, składający się z dziewięćdziesięciu dziewięciu paciorków. Mahometanie, przesuwając paciorki różańca, przy każdym paciorku zwykli wymawiać jedno z dziewięćdziesięciu dziewięciu imion Allaha.
Teraz miał Szir Saffi krótką orację, w której błagał Fatymę o pomoc dla pojmanej córki. Potem podniósł się i rozwarł ramiona, aby powolnemi uderzeniami nadać takt wywoływanym imionom. Ze zdziwieniem posłyszałem dziewięćdziesiąt dziewięć imion. Allaha, lecz w rodzaju żeńskim. Odnosiły się do Fatymy, a wyliczano je chórem. Zatem: — O najmiłosierniejsza, o najłaskawsza, o najświętsza — i t. d., póki nie zakończyli na słowach: — O najprostsza, o wszechdziedzicząca, o najcierpliwsza, o Fatymo! — Po każdem imieniu rozbrzmiewał podwójnie przeraźliwy okrzyk: — Meded, meded! — Pomocy, pomocy!
Było to ze stanowiska mahometan niesłychane bluźnierstwo. Fatymę ochrzczono tak, jak
Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.3.djvu/121
Ta strona została skorygowana.
121