— Mój los będzie jednakowy, czym winny, czy niewinny. Muszę umrzeć.
— Wohkadeh jest młody. Młodość miewa krótkie myśli. Nie wie, co czyni. Młodość twoją gotowiśmy uwzględnić. Ale kto zbłądził, musi być szczery!
— Nie mam nic do powiedzenia!
Wódz uśmiechnął się ironicznie i rzekł:
— Wohkadeh jest tchórzem. Lęka się. Ma dosyć odwagi, aby źle czynić, ale niedość, aby się przyznać. Wohkadeh, mimo młodości, jest starą babą, która wyje w niebogłosy, kiedy ukąsi ją mucha!
Dla Indjanina miano tchórza jest największą zniewagą, którą niezwłocznie trzeba odeprzeć dowodami męstwa. Przywykły od wczesnej młodości do wysiłków, niedostatków i wszelkich cierpień, nie zważa Indjanin na niebezpieczeństwo śmierci. Jest bowiem przekonany, że zaraz po zgonie dostanie się do Wiecznych Ostępów. Ledwo więc wódz wyrzucił obelgę, Wohkadeh odezwał się:
— Zabiłem białego bawołu! O tem wiedzą wszyscy Sioux-Ogallalla!
— Lecz nikt nie był przy tem! Przyniosłeś skórę, to jedyne, co wiemy. Poprostu biały bawół zdechł w prerji! Wohkadeh znalazł go, zdjął skórę i przyniósł, opowiadając, że własnoręcznie zabił bawołu.
Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.3.djvu/52
Ta strona została skorygowana.
52