Strona:Karol May - Syn niedźwiednika Cz.3.djvu/92

Ta strona została skorygowana.

Nie spodziewał się, że ma przed sobą tych dwóch znakomitych ludzi. Spoglądając to na jednego, to znów na drugiego, przybrał wyraz głębokiego szacunku. Old Shatterhand dodał:
— Stoją tu także inni waleczni wojownicy. Wódz Ogallalla widzi oto Oihtka-petay, przywódcę Szoszonów, i Moh-awa, jego syna. Obok stoi Kanteh-pehta, niepokonany mąż leków Upsaroca. Tam dalej Davy-honskeh i Jemmy-petahtszeh. Będziesz — — —
Urwał, ponieważ w tej chwili rozległ się taki grzmot, że konie stanęły dęba, a odważni wojownicy drgnęli. W dolinie rozbrzmiewał długi ryczący odgłos. Ziemia drgnęła pod nogami struchlałych mężczyzn. Z rozsianych po całej dolinie otworów wzniosły się gęste kłęby pary, tu szaroniebieskie, tam znów żółte, czerwone lub ciemne. Po parze wybuchnęły rozliczne wytryski. Ściemniło się od piekielnych wyziewów i strumieni szlamu o nieznośnym duszącym zapachu.
Niepodobna było ujść dwudziestu czy trzydziestu kroków. Należało się wystrzegać gorących wytrysków. Nastąpiło nieopisane zamieszanie. Konie zerwały się i pomknęły w galopie. Ludzie krzyczeli i rozbiegli się na wszystkie strony. Z głębi kotliny rozlegał się przerażony krzyk Ogallalla. Konie Siouxow również uciekły ku wylotowi kotliny. Niektóre wpadały do otworów i na-

92