Strona:Karol May - Szut.djvu/13

Ta strona została skorygowana.




ROZDZIAŁ I.
Halef w niebezpieczeństwie.

Jazda nasza dobiegała już końca, należało się jednak spodziewać, że ostatnia jej część będzie najuciążliwsza. Trudności te powodowały częścią właściwości terenu — mieliśmy bowiem przed sobą góry, skały, doliny, parowy, bory i bagna, przez które nie łatwo było się przedostać — częścią zaś polegały one na tem, że zamiary i zdarzenia, które dotąd kierowały naszymi krokami, parły ku zakończeniu ostatecznemu, a przewidywaliśmy, że to zakończenie dojdzie do skutku tylko po wielkich wysiłkach i pokonaniu z naszej strony niebezpieczeństw, może groźniejszych od dotąd przebytych.
Przewodnik nasz Izrad okazał się wesołym młodzieńcem. Opowiadał zajmujące zdarzenia ze swego życia i tak żywo opisywał kraj i ludzi, że nam się czas wcale nie dłużył.
Żyzna równina Mustafy leży właściwie po lewym brzegu Wardaru, skąd przybyliśmy właśnie. Na prawym, gdzieśmy się obecnie znajdowali, teren się wznosi powoli, ale kraj jest mimoto urodzajny. Mijaliśmy bogate plantacye bawełny i tytoniu i pokryte owocem gaje cytrynowe. Izrad jednak powiedział, że to się skończy niebawem i że po drugiej stronie Treski pojedziemy nawet przez okolice „meratli“.
Aby wiedzieć, co znaczy to słowo, trzeba sobie przypomnieć, że ziemia w państwie otomańskiem dzieli się na pięć różnych klas.