Strona:Karol May - Szut.djvu/222

Ta strona została skorygowana.
—   198   —

Gdy wróciłem do towarzyszy, skorzystaliśmy ze skalistego twardego gruntu, ażeby zboczyć na prawo, nie zostawiając śladów za sobą, co się nam całkowicie udało.
W pewien czas przybyliśmy na miejsce, gdzie podnóże wzgórz znacznie naprzód występowało. Puściliśmy się pomiędzy rosnące tu drzewa i wyprowadziliśmy konie na górę po dość stromem zboczu.
Tam znaleźliśmy się w cieniu olbrzymich sosen, a z pod ich koron otwierał się daleki widok na całą dolinę osławionej Jaskini Klejnotów. Przywiązaliśmy konie, poczem ja ruszyłem głębiej w las, aby wyszukać paszę dla koni na takiem miejscu, któreby zarazem mogło zasłonić ogień.
Doświadczenie jest w takich razach najlepszym przewodnikiem. Gatunek drzew wskazuje już zdala,