gdzie można znaleźć trawę i wodę. Natrafiłem też zaraz na zacisze i wolne od drzew miejsce, gdzie wytryskało źródełko.
Woda jego płynęła na zachód, a zatem ku Czarnej Drinie. Zdawało się, że jesteśmy ostatecznie na dziale wód jej i Treski.
Sprowadziliśmy tu taj konie, rozsiodłaliśmy je i spętaliśmy im lekko przednie nogi, żeby się nie mogły oddalić. Następnie wróciliśmy znowu na miejsce, skąd mogliśmy widzieć naszych wrogów.
Niedługo ujrzałem ich przez dalekowidz. Mimo znacznego oddalenia dostrzegłem, że jechali wyciągniątym cwałem. Mieli nadrobić stracony czas, gdyż przypuszczali, że zawrócimy natychmiast, dojechawszy do skalnej ściany, poza którą przejścia dalej nie było. Musieli się ukryć w parowie jeszcze przed opuszczeniem go przez nas, jeżeli plan ich miał się wogóle udać.
Naliczyliśmy ośm osób. Gdy się zbliżyli, rozpoznaliśmy Aladżych, Suefa, konakdżego, węglarza, alima i jeszcze innych dwu jeźdźców. Ubranie ostatnich wskazywało, że to prawdopodobnie parobcy węglarza. Mieli więc nad nami podwójną przewagę; należało też przyjąć, że węglarz miał konie, których nie zauważyliśmy poprzednio. Ponieważ uzbrojeni byli w strzelby, a w izbie ich tyle nie widziałem, przeto nie ulegało wątpliwości, że Szarko posiadał ukryty zapas broni.
Wszyscy jechali w kierunku, w którym się nas spodziewali. Tam, gdzie się rozdzielały ślady kół, zatrzymali się, aby grunt zbadać. Zobaczyli, że obraliśmy pożądany dla nich kierunek, ruszyli prędko śladem naszym i znikli nam z oczu.
Od tej chwili czekaliśmy ze dwie godziny, zanim ujrzeliśmy ich wracających powoli. Na wspomnianem miejscu stanęli i rozmawiali z ożywieniem, jak można było wnosić z giestykulacyi. Następnie rozstali się. Alim pojechał z Aladżymi w kierunku Koluczinu, reszta zaś wróciła na dolinę Czartowej Skały.
Ci drudzy jechali zwolna. Po ruchach ich poznać było
Strona:Karol May - Szut.djvu/223
Ta strona została skorygowana.
— 199 —