Strona:Karol May - Szut.djvu/245

Ta strona została skorygowana.
—   221   —

To poskutkowało.
— Panie — rzekł — a nie zdradzisz, jeśli ci powiem?
— Nie.
— Ja nie chcę batów. Węglarz ma cztery konie, a jeden z nich jest doskonałym biegunem.
— A więc Szarka nie jest ubogi?
— O nie! Jego szwagier, Junak, także zamożny, choć tego nie okazują. Ukryli bardzo dużo pieniędzy.
— Gdzie?
— Tego oni nie wyjawią. Gdybym to wiedział, byłbym już dawno uciekł stąd z tymi pieniądzmi.
— Jest tu tyle broni, więc musi być i amunicya?
Znajdziesz wszystko w izbie pod łóżkiem, proch, ołów, kapsle i krzemienie do strzelb z zapałami.
— Czy masz bliżej alima?
— Nie.
— Uczonym on nie jest, chociaż mi się jako taki przedstawił. Czem jest właściwie?
— Tego nie wiem.
— Ale znasz Karanirwana?
Odpowiedział dopiero pod wpływem groźby.
— Tak, znam go, gdyż często tu bywa.
— Gdzie leży jego chan? Czy w samej Rugowej?
— Nie, przed miastem.
— A karauł, używany jako kryjówka?
— W lesie, przez który dawniej prowadziła droga, stanowiąca granicę kraju Miriditów. Wzdłuż tej granicy zbudowane były liczne karauły dla jej ochrony; z nich pozostał, zdaje się, tylko ten jeden.
— Czy widziałeś kiedy tę starą wieżę strażniczą?
— Nie.
— I nie słyszałeś nic o jej budowie i urządzeniu?
— Nigdy. Szut trzyma to w wielkiej tajemnicy.
— Lecz alim zapewne wie o tem?
— Przypuszczam. Jest przecież zaufanym Szuta.