Turek nie podejmuje się uciążliwej pracy, przynoszącej jedynie koszta. Jemu to obojętne, czy jaki Bułgar lub Albańczyk wpadnie do dziury i kark tam skręci. „Allah tak chciał!“ powiada i tem się uspokaja.
Jeżeli otwór był jeszcze, to albo w karaule, albo w jego pobliżu, zakryty pozornie gruzami. Alim mógł mi to wyjaśnić, ale niepodobna było zmusić go do tego. Postanowiłem więc podstępem wydobyć zeń potrzebne mi wiadomości. Dlatego po jego zapewnieniu ostatniem zapytałem tonem obojętnym:
— Ale gdzież to niebezpieczeństwo, o którem mówiłeś?
— Okaże się ono dopiero wtedy, gdy wejdziecie do okrągłej komnaty, aby więźnia uwolnić.
— Na czem ono polega?
— Tego nie wiem, a nawet bez tej przyczyny nie wyjawiłbym tego. Niebezpieczeństwo znane przestaje być niebezpieczeństwem.
— Mogę cię batem zmusić do powiedzenia!
— Żebyś mnie nawet zabił, nie zdołam ci objaśnić czegoś, czego sam nie wiem. Gdybyś użył gwałtu, to ja znowu, aby uniknąć batów, zasłoniłbym się jakiemś kłamstwem, wyglądającem prawdopodobnie.
— A skąd wiesz o istnieniu niebezpieczeństwa?
— Szut o niem mówił; oświadczył bowiem, że kto przestąpi bez jego wiedzy próg okrągłej komnaty, jest zgubiony. Niezawodnie umieścił tam jakiś przyrząd, zabijający każdego niepowołanego wdziercę.
— Hm! A jak znaleźć wejście do tego podziemnego ganku?
— Można się tam dostać tylko od rzeki. Należy wsiąść do łodzi i popłynąć kawałek w górę. Na drugim brzegu ciągnie się gościniec, z tej strony zaś na lewo wznosi się z wody stroma skała. Uważając dobrze, zobaczysz miejsce, gdzie skała i rzeka tworzą zakręt. Woda tam bardzo głęboka, a nad nią znajduje się wejście do sztolni tak wysoko, że przy zwykłym stanie wody można, siedząc w łodzi, wjechać tam, nie uderzywszy głową.
Strona:Karol May - Szut.djvu/272
Ta strona została skorygowana.
— 248 —