Strona:Karol May - Szut.djvu/275

Ta strona została skorygowana.
—   251   —

Wydobyłem już z ciebie wiadomości, mnie potrzebne, i każę cię zanieść napowrót do waszego haremu. Miej się dobrze, alimie i wysil twoją uczoność nad pytaniem, jak możnaby się wydostać z jaskini. Studyowałeś wasf ul arc i zapewne czujesz się w skale jak w domu.
Zabrano go i związano mu nogi. Potem chciał Halef rozniecić „ognik“, lecz mu tego odradziłem.
Postanowiliśmy teraz przekonać się, jaką sumę zawierały obydwie sakiewki. Halef przyniósł je z izby i wysypał zawartość na róg mojego pasa. Naliczyliśmy 600 piastrów w trzydziestu srebrnych medżidiach i ośm tysięcy piastrów w złotych funtówkach i półfuntówkach. Na co wiózł Stójko z sobą tyle pieniędzy?
Włożyliśmy je oczywiście napowrót do sakiewki i przyprowadziliśmy owe cztery konie, aby je obejrzeć; jeden z nich miał być znakomity. Był to złotawy kasztan z białą łatką na czole, zwierzę tak wspaniałe, że dosiadłem go, aby wypróbować, chociaż bez siodła. Okazał się nader czułym na nogi, lecz zauważyłem odrazu, że przeszedł jakąś nieznaną mi tresurę.
— Przepyszne bydlę! — rzekł lord. — Czy weźmiemy je?
— Naturalnie! — odpowiedziałem. — Zabierzemy wogóle wszystkie znajdujące się tu konie. Tylko dragoman zatrzyma sobie jednego. Tym łajdakom mogłoby się udać w jakiś niespodziany sposób wydostać z jaskini. Na ten wypadek musimy się przynajmniej przez usunięcie koni postarać o to, żeby nie mogli rychło ruszyć za nami.
— Well! W takim razie proszę dla siebie o kasztana! Jadąc tutaj, siedziałem na bydlęciu, które było chyba capem. Jeszcze teraz boli mnie cały sztelarz. Doznaję wrażenia, jak gdybym się stoczył ze szczytu Czimborasso, a na dole wpadł w bór dziewiczy. Nie macie chyba nic przeciwko temu.
— Nic nie mam przeciwko niemiłemu uczuciu w całym waszym sztelarzu.
— Niedorzeczność! Myślę, że pojadę na kasztanie.